O elitach i państwie

Parę ładnych lat temu, gdy na pojedynkach bokserskich pojawiała się cała mafijna i gangsterska śmietanka towarzyska, pewien konferansjer zwracając się do publiczności powiedział „Ladies and Gentleman and I use this term loosely...” co w dość wolnym tłumaczeniu na polski najlepiej oddałyby słowa „Szanowni Panie i Panowie, a używam słowa „szanowni” w sposób dość liberalny...”.

Ja używam tutaj pojęcia elity w podobny szeroko pojęty sposób, gdyż tak na prawdę od dłuższego czasu przyjęto elitami oznaczać nie tylko ludzi wybranych przez innych na co wskazywałby źródłosłów, ale wszystkich, którzy decydują obecnie o losie kraju, obojętnie czy posiadają umiejętności i kwalifikacje moralne i bez względu na to czy posiadają papierek lakmusowy w postaci wyboru przez obywateli. Tym samym nasz system zbliżył się do elitaryzmu a oddalił od demokracji.

Jeśli dobrnęliście aż tutaj w czytaniu moich wywodów, to na pewno już wiecie, że jestem w ogóle przeciwny elitom, gdyż wierzę w demokrację bezpośrednią, a nie reprezentantów wybieranych w wyborach (jedyny wyjątek zrobię dla rządu, gdyż nie można efektywnie zarządzać państwem w którym są miliony ministrów). Cały jednak problem z elitami pojawił się, gdy elity przestały być wybieranymi przedstawicielami głoszącymi poglądy wyborców, a zaczęły uważać, że z powodu swojego pochodzenia, wykształcenia lub samej przynależności do tej tak zwanej elity, wiedza lepiej, czego tak naprawdę ich wyborcy potrzebują.

Powiedzmy sobie jasno i szczerze – nie wszyscy mają ten sam potencjał intelektualny i każdemu z nas czasami przychodzi do głowy, że wykluczenie głupków z procesu decyzyjnego dałoby świetne rezultaty. Jednakże jest to rozumowanie na bardzo krotka metę. Aby to zrozumieć, konieczny jest powrót do początków państwowości.

Państwa powstały dlatego, że w ramach większej społeczności lepiej rozwiązuje się kwestie takie jak np bezpieczeństwo zewnętrzne. Po prostu wychodziło taniej rozłożyć koszt utrzymania armii w dużej grupie niż gdyby każdy musiał zadbać o to sam. Jednakże w momencie w którym człowiek zrezygnował z samodzielnego zapewnienia bezpieczeństwa na rzecz zapewnienia go w grupie, musiał także zdefiniować reguły postępowania wewnątrz tej grupy. W ten sposób pojawiło się prawo. Początkowo prawo regulowało tylko istniejący stan rzeczy, jednak bardzo szybko wśród osób mających wpływ na prawo (elit) pojawiły się zakusy, by zamiast regulować, kształtować nowy stan rzeczy. W ten sposób zaczęło się nadawanie przywilejów jednym i odbieranie praw drugim, co samo w sobie niekoniecznie jest złe. Jeżeli żołnierz codziennie ryzykuje swoje życie dla ciebie, to może rzeczywiście należny mu się większa zaplata niż za powiedzmy oranie na roli. Jednakże jakakolwiek zmiana musi być uzasadniona i akceptowana przez większość, w przeciwnym bowiem razie, oracz będzie miał poczucie niesprawiedliwości i tym samym zacznie podważać sama konieczność istnienia państwa w takiej formie. Państwo może istnieć tylko jeżeli większość jest przekonana o jego potrzebie. Jeżeli natomiast większość ma poczucie niesprawiedliwości, to na dłuższa metę doprowadzi to albo do radykalnej zmiany wewnątrz państwa, albo do upadku samego państwa.

Tak wiec owszem, czasami i ja sadze, że światła dyktatura osiągnęłaby dużo więcej w dużo szybszym czasie, ale zaraz potem mi przechodzi, bo jeżeli ktoś faktycznie ma większy potencjał intelektualny, powinien być w stanie przekonać swoich wyborców do swoich racji, a nie wymuszać na nich zmiany głosując przeciw większości. Niestety niektórzy nadal tego nie rozumieją. Weźmy na przykład pod uwagę problem kary śmierci w Polsce. Pomijając całkowicie słuszność bądź niesłuszność kary śmierci mieliśmy do czynienia z sytuacją w której pomimo tego, iż większość opowiadała się za kara śmierci, wprowadzono najpierw moratorium na jej nie wykonywanie, a następnie w ogóle usunięto ją z kodeksu. Jaki jest sens istnienia państwa, w którym obywatelom bez ich zgody odbiera się poczucie bezpieczeństwa i sprawiedliwości, które są podstawami, na których ukształtowały się wszystkie państwa?

Elity zwykle maja zbyt wysokie aspiracje i zapominają o potrzebach wyborców. Chcąc potwierdzić swoja przynależność do światłej i humanistycznej Europy, zabraniając kary śmierci potwierdzili wyłącznie, że nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa na tyle dobrze, by ludzie sami opowiedzieli się za brakiem kary śmierci i że preferują elitarystyczna dyktaturę republik bananowych, w których decyzje są podejmowane przez górę, bez przyzwolenia a wręcz przy sprzeciwie większości.

Takie właśnie działania doprowadzają do tego, że obywatele tracą wieź z państwem. Takie działania doprowadzają do obniżającej się frekwencji wyborczej. Takie właśnie działania powodują, że państwo polskie może upaść.

Polski